Filozofia wchodu we wnętrzu.

Moje subiektywne postrzeganie zasad Feng Shui.

Niedawno po raz pierwszy przygotowałam i poprowadziłam szkolenie z zasad Feng Shui dla mojego zespołu. Cały team był zadowolony i wręcz zainspirowany do innego spojrzenia na swoją pracę. Ten błysk w oczach mnie natomiast zachęcił do rozwijania projektów szkoleniowych i we własnych firmach i dla szerszego grona projektantów i architektów wnętrz. Mam swoje specyficzne podejście, wypracowane w przebogatej praktyce, do odbioru wnętrza i cieszę się, że to trafia do szerszego grona. W dzisiejszym wpisie chciałabym się podzielić moim, jak już pisałam wielokrotnie, subiektywnym rozumieniem tej filozofii.

Co jest podstawą Feng Shui?

Jednym z nurtów, który skłonił mnie do tego, żeby rozpocząć poszukiwania wiedzy na temat tego jak wnętrza wpływa na odbiorcę było właśnie Feng Shui. Wschodnia filozofia związana z przepływem energii. Azjaci uważają, że życiodajna energia „Czi” powinna przepływać swobodnie przez wnętrze. Ja utożsamiam sobie tą energię z płynącym powietrzem, a nawet tlenem.

Są też energie przeciwstawne Jing i Jang , często nazywane energiami płci, powinny się równoważyć. Energie te poparte są symbolami żywiołów, dla lepszego zobrazowania ich wpływu – wody, metal, ziemi, ognia, drzewa. Są zatem takie, które należy równoważyć, a są takie, które są neutralne. Są strefy, które wymagają podbicia energii męskiej, a są takie, które żeńskiej, spokojnej. Jednak całe wnętrze nadal ma się harmonizować.

Tylko tyle i aż tyle.

Skąd taki pomysł na opis przestrzeni?

Co ciekawe nie z dyrdymałów, ale statystyki. Chińczycy od tysięcy lat byli mistrzami statystyki. Rozwijali konsekwentnie swoje projekty, planując na wiele stuleci w przód i wyciągając wnioski z przeszłości. Statystyczny opis wielu zjawisk pozwolił wyłonić pewne czynniki, w zakresie budowy miast sprzyjały rozwojowi lub wręcz go hamowały. Przez rozwój rozumieli dobrostan  mieszkańców, bogactwo regionu oraz chęć przebywania w danym obszarze, zakładania rodziny i osiedlania się. To ten makro obraz dał ogromną ilość zasad, które dziś łączymy z prawie religijną i enigmatyczną energią. Jednak to dodany wtórnie nurt tych, którzy wiedzą, jak przestrzeń kreować, bo owe liczne zasady pojęli, zbudował taki mit. Wczytując się w szerokie opracowania i genezę tych zasad zrozumiałam, że magik wieszający dzwoni i lustra nie ma za wiele wspólnego z prostotą i uniwersalnością prawd, które opisała statystyka. Są tylko gusła dodane i rozwijane z czasem.

Ja zaczęłam stosować zasady Feng Shui?

Kiedy zaczęłam stosować logiczne dla mnie do zrozumienia zasady, jak np. określenie stron wnętrza oraz ustawienie funkcji i kolorów w danym wnętrzu, poczułam, że po prostu dobrze się w tym czuje. Jest odpowiednio pobudzona lub wyciszona. Światło współgra z moim rytmem dnia. Powoli zaczęłam przemycać te proste kwestie do wnętrz moich klientów. Oni również dokładnie to samo odczuwali i komunikowali, choć  było to dla nich dość zaskakujące. W pewnym momencie też zaczęli nazywać mnie „magikiem doboru kolorów”. Odważyłam się i powiedziałam kilku z nich o tym skąd te pomysły zaczerpnęłam. Wtedy jeszcze „Feng Shui” nie zawsze przechodziło mi przez gardło. Przeczyło to mojej naukowej naturze. Zaczęłam tym bardzie drążyć temat.

Statystycznie, każdy z nas ma podobne odczuwanie przestrzeni.

Znajdując konkretne, statystyczne obrazy powstania danej zasady zaczynałam rozumieć, że mój odbiór, jako Europejczyka, jest bardzo podobny. Np. kiedy woda pływnie łagodnie po łuku, odbieram spokój i harmonię, natomiast kiedy wodospad mocno huczy i gwałtownie się rozbija, odczuwam swego rodzaju niepokój. To właśnie taką obserwację opisał chiński urzędnik, kiedy to właśnie odkrył, że miasta ulokowane w łagodnych dolinach z zakolami rzek są wspaniale się rozwijającymi się ośrodkami, a nierówne, na przemian górzyste i ostre w rejony ze spadzistymi wodami są traktowane widokowo, jednak nie zasiedlana na stałe. U nas takie ośrodki to np. Warszawa, Kraków, Toruń czy Wrocław. Nie trzeba nikogo przekonywać, że są to miasta i regiony bardzo przyjazne rozwojowi.

Feng Shui w naszej mikroprzestrzeni – wnętrzu.

Powyższy przykład powinien dać już do myślenia tym, którzy słyszeli, że w miejscach, gdzie energię chcemy oczyścić stawia się mini wodospad. Duże biurowce w holach stawiają na taki akcent lub chociaż  jego skojarzenie w postaci zdjęcia rwącego, górskiego potoku. Wiele osób z różnym nastawieniem przechodzi przez taki hol i mija „oczyszczająca energię spienionej wody”. Natomiast w miejscu relaksu, jakim na pewno jest strefa spa widzimy często łagodne jezioro w zielonej dolinie. Czyż to nie przemawia do naszej psychiki? Podświadomie zawsze. Świadomie wielu z nas przyznaje się również do tego efektu. To właśnie ten efekt naszej podświadomości lub uświadomionego wpływu symboli wykorzystuje Feng Shui.